Odmiany klubowe jabłek – przyszłość sadownictwa?
Pod koniec 2023 roku na półkach sklepowych w Polsce zadebiutowała trzecia odmiana klubowa jabłek – Magic Star® od grupy producenckiej Stryjno-Sad. To dobra okazja, żeby przeanalizować, jak w branży sadowniczej postrzegane są odmiany klubowe i czy rzeczywiście mają szansę stać się opłacalną alternatywą dla producentów. Jaka jest historia takich odmian jabłek i czy w polskich warunkach mają one przyszłość?
Odmiany klubowe – jak to się zaczęło?
Historia odmian jabłek, które dzisiaj nazywane są klubowymi, sięga połowy XX wieku. W 1960 roku na Uniwersytecie w Minnesocie (USA) powstała odmiana Honeycrisp, która później została opatentowana, a każda osoba kupująca taką sadzonkę musiała wnieść odpowiednią opłatę licencyjną. Kolejne lata przyniosły prace w wielu krajach nad wyhodowaniem nowych, atrakcyjnych dla konsumentów odmian. W 1973 roku w Australii powstała odmiana Cripps Pink, która następnie była udoskonalana przez wiele sezonów. To właśnie z niej wywodzi się Pink Lady®, prawdopodobnie najbardziej rozpoznawana na świecie odmiana klubowa. Prawdziwy przełom nastąpił na przełomie lat 80. i 90., kiedy na rynku pojawiły się jabłka Pink Lady®, Kanzi® czy Jazz™ – znane zresztą do dziś. Obecnie odmiany klubowe są uprawiane zarówno w Europie, Ameryce Północnej i Południowej, jak i w Afryce, Australii i Nowej Zelandii.
Z produkcją odmian klubowych wiążą się liczne obostrzenia, takie jak konieczność opłacenia licencji, ponoszenie kosztów na rzecz hodowcy i klubu, wymagania co do sposobu prowadzenia uprawy, kontrola warunków i zasięgu produkcji, szczegółowy monitoring jakości, sposobu i okresu sprzedaży. Ma to na celu zachowanie najwyższych standardów marki premium, która będzie wyróżniać się na rynku. W praktyce dla producenta oznacza to oczywiście dodatkowe koszty – ale ma zrekompensować je znacznie wyższa cena, uzyskana za takie jabłka.
Europa Zachodnia stawia na odmiany klubowe. A Polska?
Na zachodzie Europy popularność odmian klubowych rośnie z roku na rok. Są one postrzegane jako szansa na zwiększenie opłacalności produkcji sadowniczej. Co prawda w niektórych krajach zmniejsza się powierzchnia sadów jabłoniowych, jednak równocześnie obserwowany jest coraz większy udział nasadzeń tych licencjonowanych odmian. Według szacunków ok. 6-7 lat temu wynosił on 20%. Jak wynika z analiz przeprowadzonych przez Związek Sadowników RP, w 2021 roku w Niemczech odmiany klubowe stanowiły prawie połowę nowo zakładanych sadów, natomiast we Włoszech aż do 80%.
W Polsce jeszcze pod koniec pierwszej dekady lat dwutysięcznych perspektywa produkcji jabłek odmian klubowych wydawała się nierealna, trzeba jednak zauważyć, że w tamtym czasie krajowy rynek znacznie odbiegał od rynków zachodnich, na których jabłka premium, owoce sprzedawane pod własną marką czy odmiany klubowe miały już swoje miejsce. Polscy producenci stawiali wtedy raczej na ilość i dopiero zaczynały upowszechniać się nowe trendy, dotyczące zarówno samej uprawy, jak i kwestii związanych z marketingiem.
Czy odmiany klubowe w naszym kraju mają sens?
Dyskusja na temat tego, czy w polskich warunkach uprawa odmian klubowych może być opłacalnym przedsięwzięciem, toczy się od kilku lat. Nietrudno domyślić się, że zdania są podzielone. Z jednej strony Związek Sadowników RP stoi na stanowisku, że wprowadzanie takich odmian to korzystny krok, który zapewni producentom większą dochodowość (zlecone zostały badania, które potwierdzają tę tezę). W jednej z sekcji ZSRP prowadzone są nawet prace nad stworzeniem pierwszej całkowicie polskiej odmiany klubowej.
Z drugiej strony pojawiają się opinie przedstawicieli grup producenckich, że co prawda takie jabłka zyskują popularność, ale z perspektywy sadownika ich uprawa wiąże się z koniecznością poniesienia zbyt wysokich kosztów, również tych przeznaczonych na promocję. W obecnej trudnej sytuacji rynkowej, gdy zarówno sadownicy, jak i konsumenci szukają wszelkich możliwych oszczędności, takie inwestycje mogą wydawać się niektórym producentom niewykonalne – dlatego bezpieczniejszą opcją jest pozostanie przy znanych i popularnych odmianach. Sceptycy twierdzą również, że potencjalny zysk trafi raczej do firm handlowych, a nie bezpośrednio do gospodarstw sadowniczych.
Tymczasem na rynku…
Ostatnie lata przyniosły wyraźne zmiany. Mimo kryzysu ekonomicznego na polskim rynku zaczęły pojawiać się pierwsze jabłka licencjonowanych odmian. W 2021 roku zadebiutowały jabłka Cameo®, których dystrybutorem jest Playinbio Sp. z o.o. (po ich wprowadzeniu firma zorganizowała kolejny nabór dla sadowników zainteresowanych tym klubem). W kolejnym roku Grupa Producentów Owoców Rajpol wprowadziła do sprzedaży odmianę klubową Pola®, a w grudniu 2023 roku do sieci dyskontów trafił Magic Star® od Zrzeszenia Producentów Owoców Stryjno-Sad.
Każdy taki debiut na pewno jest wydarzeniem medialnym – ale niestety głównie na portalach branżowych, które są przeznaczone w zasadzie wyłącznie dla sadowników. Ta grupa odbiorców na pewno jest zainteresowana informacjami na temat tzw. klubów, ale przecież docelowo to nie oni są odbiorcami docelowymi, klientami, którzy kupią takie jabłka w sklepie. Przedstawiciele mediów ogrodniczych oraz specjaliści z branży sadowniczej słusznie zauważają, że owoce tych nowych odmian mają wiele atutów i potencjał, by zaistnieć w segmencie premium. Natomiast wciąż zaniedbywaną kwestią jest ich popularyzacja wśród konsumentów, a także odpowiednia promocja i ekspozycja w sklepach. Skąd potencjalny kupujący, który może pozwolić sobie na lepsze (czyli w praktyce droższe) owoce, ma wiedzieć, czym różni się jabłko premium „no name”, jabłko określonej marki producenta od jabłka klubowego? Czy polityka cenowa sieci, do których trafiają odmiany klubowe, jest odpowiednia, skoro owoce sprzedawane za prawie 7 zł/kg bywają także dostępne w promocji poniżej 3 zł/kg?
Jabłka klubowe są znane… głównie sadownikom
W Polsce jabłka są wciąż traktowane jako zwyczajne, powszechnie dostępne owoce. Mimo wielu kampanii promocyjnych nie udaje się wykreowanie ich w świadomości odbiorców jako produktu z wyższej półki. Dlatego konsumenci często nie widzą powodu, by płacić za owoce premium znacznie więcej niż za standardowo dostępne odmiany.
Sytuacja związana z odmianami klubowymi jest paradoksalna. Mimo kosztów, jakie są związane z wdrożeniem ich produkcji, uprawa takich jabłek może okazać się opłacalna – także dla mniejszych gospodarstw sadowniczych. Przykłady z innych krajów, nie tylko z Europy Zachodniej, pokazują, że trend ten zyskuje coraz większą popularność. Na pewno nie rozpowszechniłby się aż tak, gdyby nie wiązały się z nim korzyści ekonomiczne dla producentów.
W naszych realiach krytyczne opinie nie dotyczą walorów wizualnych, smakowych czy jakości takich owoców. Chodzi raczej o to, że ich atuty są znane właściwie tylko sadownikom i innym osobom z branży. Oczywiście warto kibicować wprowadzaniu kolejnych odmian klubowych, ponieważ mogą być szansą na wyższe dochody dla producentów. Trzeba jednak mieć świadomość, że bez szeroko zakrojonej, długoterminowej strategii promocyjnej – dzięki której klienci dowiedzą się, czym właściwie są jabłka klubowe, co odróżnia je od innych odmian i dlaczego warto po nie sięgać – takie odmiany mogą mieć problem, by zaistnieć na rynku.
Wnioski i perspektywy
Polscy sadownicy z pewnością są w stanie spełnić wymagania, jakie stawiają producentom właściciele licencji odmian klubowych. Dowodem na to są trzy odmiany, które niedawno pojawiły się na półkach sklepowych w naszym kraju. Problemem wydają się niewystarczające działania marketingowe. Warto pomyśleć o tym znacznie wcześniej, zanim oferta trafi na rynek. Wydaje się, że wiele podmiotów – zarówno po stronie producentów jabłek, jak i w środowisku handlowym – wciąż nie odpowiedziało sobie na elementarne pytania związane z marketingiem i sprzedażą odmian klubowych. A bez tych odpowiedzi trudno prowadzić spójną i skuteczną komunikację z klientami.
W skomplikowanej rzeczywistości ekonomicznej, w jakiej od kilku lat funkcjonują i producenci, i konsumenci, upowszechnienie jabłek klubowych na pewno nie będzie proste. Ale to nie oznacza, że jest niemożliwe.