Nowoczesna produkcja malin. Relacja z gospodarstwa
Jak wygląda w praktyce prowadzenie nowoczesnej, dochodowej plantacji malin? Jakie systemy i rozwiązania warto wdrożyć, żeby dostarczać na zagraniczne i krajowe rynki owoce wysokiej jakości? Odwiedziliśmy Mateusza Kwiatkowskiego z Józefowa, żeby porozmawiać o tajnikach prowadzenia gospodarstwa jagodowego. Plantator z wielką starannością zajmuje się roślinami i dąży do tego, by produkcja malin odbywała się w systemie zero pozostałości.
Mateusz Kwiatkowski od 13 lat prowadzi razem z żoną w Józefowie koło Grójca gospodarstwo o profilu jagodowym. Na areale 20 ha uprawiane są tam maliny, jeżyny i truskawki. Obecnie ok. 15% powierzchni to uprawa sterowana pod osłonami – i właśnie ten kierunek produkcji plantator zamierza rozwijać. Większość owoców, bo aż 80% trafia na eksport do takich krajów, jak Litwa, Łotwa, Estonia, Finlandia i Norwegia. W poprzednich latach zamówienia dostarczane były nawet do Emiratów Arabskich. Pozostała część produkcji jest kierowana do lokalnych marketów i na pobliskie świeże rynki – do prywatnych sklepów czy warzywniaków.
Produkcja malin – od uprawy w gruncie do hydroponiki
Podczas wizyty w Józefowie głównym tematem była uprawa malin, którymi Mateusz Kwiatkowski zajmuje się niemal od początku działania gospodarstwa. Najpierw specjalizowało się ono w odmianach letnich, uprawianych w otwartym gruncie. Wynikało to z faktu, że gleba była dość żyzna i wypoczęta. Ponadto założenie plantacji w tym tradycyjnym systemie okazało się po prostu tańsze. Jednak kilka sezonów temu zapadła decyzja, żeby rozwijać również produkcję sterowaną pod osłonami. Kolejnym krokiem jest inwestycja w uprawę kontenerową – hydroponiczną, czyli bezglebową.
– Daje to przede wszystkim większą kontrolę, mniejsze zagrożenie ze strony patogenów odglebowych. Roślina jest czysta od korzenia do samej góry, nie ma w ogóle styczności z ziemią. Wtedy jesteśmy w stanie ją wysterować w większym stopniu niż w uprawie glebowej. Chodzi np. o wartości wilgotnościowe, EC, zasolenie, o to, jakie minerały wprowadzimy
– mówi plantator.
W ubiegłym roku w gospodarstwie rozpoczęły się również próby prowadzenia produkcji w podwójnym zbiorze. Oznacza to, że pędy, które owocowały w poprzednim sezonie, zimowały w obiekcie. Następnie wiosną odpowiednio przycina się je, aby uzyskać efektywne plonowanie w ich niższej części.
Nawożenie dostosowane do kondycji gleby i potrzeb roślin
Bardzo ważnym aspektem uprawy malin jest odpowiednie nawożenie. W tym przypadku odbywa się ono poprzez systemy fertygacji, kontrolowane przez komputer nawozowy. Plantator podkreśla, że potrzeby roślin zmieniają się w zależności od fazy wegetacyjnej. Są inne w okresie wzrostu, inicjacji zawiązywania, kwitnienia czy owocowania malin. Z tego powodu wieloskładnikowe mieszanki nawozowe są każdorazowo indywidualnie przygotowywane z wybranych komponentów. Zazwyczaj specjaliści zalecają przeprowadzenie analizy gleby co roku. Jednak Mateusz Kwiatkowski wykonuje je nawet 5 razy w sezonie, żeby zweryfikować działanie pożywek i ewentualnie korygować ich skład.
Cel to maliny bez pozostałości
W gospodarstwie wdrożono certyfikat GlobalGAP. Wiąże się to m.in. z prowadzeniem rygorystycznych kontroli MRL – najwyższego dopuszczalnego poziomu pozostałości środków ochrony roślin w plonach. Okazuje się, że ambicje plantatora sięgają jeszcze dalej. Deklaruje, że chciałby przejść na produkcję w systemie zero pozostałości, który wciąż nie jest w Polsce certyfikowany.
Producent prowadzi na własne potrzeby doświadczenia, współpracując z doradcami oraz z dostawcami nawozów i produktów do ochrony roślin.
– Technologia pozwala na wyprodukowanie jakościowych owoców wolnych od pozostałości. Postępujemy w ten sposób dlatego, że obserwując rynek i to, co się na nim dzieje, staramy się być konkurencyjni i wychodzić do przodu. Chcemy podnosić coraz wyżej tę jakość premium. Dla nas produkt zdrowy – a owoc z założenia powinien być zdrowy – jest wpisany w politykę prowadzenia gospodarstwa. My sami nie chcielibyśmy, żeby nasze dzieci jadły owoce z jakimiś pozostałościami
– podkreśla producent.
Ochrona biologiczna w praktyce
Aby osiągnąć swój cel i produkować owoce wolne od pozostałości, Mateusz Kwiatkowski wprowadza coraz więcej rozwiązań biologicznych. Choroby grzybowe nie stanowią dużego problemu na jego plantacji. Dlatego w późniejszych fazach wegetacyjnych wykorzystanie drożdży i grzybów pożytecznych zazwyczaj wystarcza, żeby ochronić rośliny. Np. do zwalczania szarej pleśni od momentu kwitnienia stosuje się wyłącznie naturalne środki.
Generalnie zabiegi ochronne dobierane są tak, żeby nie szkodziły owadom pożytecznym – pszczołom, trzmielom czy murarce – i wykonuje się je już po oblocie. To ważne szczególnie w okresie okołowitnieniowym, kiedy owady wykonują bardzo istotną pracę na plantacji. W celu kontrolowania szkodników, np. przędziorków, wprowadzane są inne owady, będące ich naturalnymi drapieżnikami. To pozwala wykluczyć zabiegi chemiczne, jednak wiąże się z koniecznością regularnego monitorowania sytuacji.
Jeżeli chodzi o odchwaszczanie, do tego celu nie są używane żadne środki chemiczne. Usuwanie chwastów odbywa się wyłącznie ręcznie.
Pracochłonna pielęgnacja malin
Maliny są uprawą, która wymaga wielu zabiegów pielęgnacyjnych. Najważniejszy z nich to regulacja i wybór pędów do owocowania. Po prawidłowo przeprowadzonej selekcji pozostają pędy, o które następnie trzeba dbać przez kilka następnych miesięcy, żeby zbudować plon. W każdym sezonie wykonywane jest 4-5 cięć, a także cięcie zimowe. Również pozostałe prace pielęgnacyjne są pracochłonne. Obejmują m.in. przypinanie roślin do konstrukcji, rozkładanie pędów kwiatostanowych, kontrolę i ewentualne usuwanie zakażonych pędów.