poniedziałek, 13 stycznia, 2025
Technika sadownicza

Sady kiedyś i dziś

W sadownictwie, podobnie jak w innych dziedzinach produkcji rolnej, nieustannie zachodzą zmiany. Jeśli chodzi o sady kiedyś i dziś, współczesne sady wyglądają zupełnie inaczej niż jeszcze jedno czy dwa pokolenia temu. Jakie trendy były obserwowane na przestrzeni kilku dziesięcioleci i w ostatnich latach? Jakie wnioski można z tego wyciągnąć?

Rolnictwo i sadownictwo bywają postrzegane jako obszary, w których producenci są przywiązani do tradycyjnych metod i rozwiązań. To raczej mylne założenie, jednak zawsze znajdą się przedstawiciele tych branży, którzy krytykują nowości i uważają starsze technologie za sprawdzone i mniej ryzykowne. Te nowe wymagają zmiany podejścia, co dla niektórych osób może być trudne i niewygodne. Tymczasem zmiany są konieczne, bo zmieniają się też warunki środowiskowe, kwestie geopolityczne czy prawne. Dostosowywanie metod produkcji owoców jest po prostu niezbędne.


Jak wyglądały kiedyś polskie sady?

W dawnych sadach drzewa były sadzone w dużych odstępach (10×10 m), najczęściej na silnie rosnących podkładkach. Późno zaczynały owocować, często występowało zjawisko przemiennego owocowania, ale żywotność takich sadów sięgała kilkudziesięciu lat. Korony były rozległe, a owoce z czasem pojawiały się coraz dalej od pnia. W latach obfitych plonów konieczne było podpieranie gałęzi. Pielęgnacja takiego sadu wymagała intensywnej pracy ręcznej. Standardy dotyczące jakości różniły się od obecnych, więc do sprzedaży trafiały też owoce z defektami, plamkami czy gorzej wybarwione.

Z czasem, pod wpływem wzorców amerykańskich, wprowadzano mniejsze drzewa o rozrzedzonych koronach. Były one niskopienne, ale nadal silnie rosnące. Ponieważ światło miało lepszy dostęp do ich koron, owoce pojawiały się także wewnątrz nich. Stopniowo przechodzono od podkładek siewkowych do wegetatywnych (np. A2 i MM.106). Problem wciąż stanowiły przemienność owocowania i niska wydajność sadów. Mechanizacja ułatwiała ochronę, szczególnie walkę z parchem. Sprzedaż owoców była łatwa dzięki wysokiemu popytowi, nawet na owoce z defektami.


Sady półkarłowe i karłowe

Pejzaż sadowniczy znacząco zmienił się, kiedy producenci zaczęli wprowadzać sady półkarłowe. Stosowano podkładki takie jak M.26, znane zresztą do dziś. Drzewa sadzone na tych podkładkach zaczynały szybciej owocować. Ze względu na niższy wzrost drzewek pielęgnacja i zbiory stały się łatwiejsze. Prawidłowe prowadzenie takiego sadu wymagało odpowiednich technik cięcia i formowania drzew. Dzięki temu można było uzyskać lepszą organizację układu gałęzi, a także zmniejszyć przemienność owocowania.

Okazało się, że w sadach półkarłowych niezbędne są trwałe podpory dla drzew. Choć zdaniem niektórych sadowników był to zbędny koszt, dość szybko stosowanie takich konstrukcji stało się standardem. Produkcja jabłek systematycznie rosła i nie było problemów ze zbytem na rynek krajowy, w tym dla przetwórstwa, i na eksport. Równocześnie upowszechniało się przechowywanie jabłek w chłodniach, dzięki czemu owoce były dłużej dostępne dla konsumentów. 

Kolejnym etapem w rozwoju sadownictwa były sady karłowe, znane już wcześniej w Europie Zachodniej. W ich spopularyzowaniu ogromną rolę odegrał prof. Makosz i Towarzystwo Rozwoju Sadów Karłowych. Taka metoda wymagała stosowania nowoczesnych technik prowadzenia sadu, ponieważ tradycyjny sposób nie sprawdzał się. Mimo początkowych wątpliwości najczęściej wykorzystywano podkładkę M.9, upowszechniło się też prowadzenie korony wrzecionowej. Ze względu na gęstsze nasadzenia konieczne były też inne metody cięcia. Drzewa miały duży potencjał plonotwórczy, jednak wymagały trwałych podpór i nawadniania. Sadownicy inwestowali w studnie głębinowe i systemy nawadniające, zmieniali też podpory na betonowe czy bambusowe. Jeśli chodzi o nawożenie, nowością było coraz powszechniejsze dokarmianie dolistne.

zmiany w sadach sad teraz
Obecnie standardem są sady karłowe

Kolejne zmiany i przełomy

Dzięki tym zmianom sadownicy zbierali większą ilość owoców. Towarzyszyła temu dyskusja dotycząca jakości. Na rynku krajowym oraz w krajach wschodnich rosła popularność dużych jabłek, dobrze wybarwionych, bez skaz. Dlatego producenci coraz powszechniej stosowali przerzedzanie chemiczne. Wraz z wchodzeniem na inne rynki i rosnącymi wymaganiami dużych sieci handlowych zaczęto brać pod uwagę takie kryteria, jak określone odmiany, wielkość, wybarwienie, jędrność czy kaliber owoców. Jednak jakość owoców na sklepowych półkach wciąż odbiegała od tych standardów. Jednocześnie spadało spożycie jabłek. W 2008 roku polska produkcja jabłek osiągnęła rekordowy poziom 3 milionów ton, co spowodowało załamanie rynku i drastyczny spadek cen. Pojawiły się postulaty, żeby produkować mniej jabłek, ale wyższej jakości. 

Po embargo nałożonym przez Rosję w 2018 roku sytuacja wymagała poszukiwania nowych rynków zbytu dla polskich jabłek. W tym samym roku plonowanie okazało się rekordowo wysokie i wyniosło ponad 5 mln ton, przy czym nie wszystkie owoce zostały zebrane. Kolejny raz wyzwaniem okazała się więc nadprodukcja owoców.


Sady kiedyś i dziś – skala zmian

Ostatnie lata przynoszą dalsze zmiany, choć niektóre stanowią modyfikację dotychczasowych technik czy rozwiązań. Wzrosła popularność giberelin, biostymulatorów, preparatów algowych czy proheksadionu wapnia. Jeżeli chodzi o organizację przestrzenną sadów, inspirację stanowią wzorce włoskie czy holenderskie, charakteryzujące się wyższą wydajnością i jakością owoców. Obecnie standardowy rozstaw drzew to 1 m, 3-3,5 m między rzędami. Ze względu m.in. na wysokie koszty pracy sadownicy decydują się na cięcie mechaniczne z ręcznymi poprawkami. Stosowana jest koncepcja ściany owoconośnej i cięcie metodą Mathy, tak by utrzymać owocowanie blisko przewodnika.

Patrząc na sady kiedyś i dziś, można stwierdzić, że postęp, który zachodził na przestrzeni kilku dziesięcioleci w polskich sadach, jest ogromny. Obejmuje on zarówno sposób prowadzenia drzew, dobór odmian, jak i parametry jakościowe. Z pewnością sadownicy muszą dostosowywać się do wymogów poszczególnych rynków i stawiać na jakość jabłek. Niestety z czasem zanika różnorodność odmian na rzecz stosunkowo niewielkiej puli tych, których aktualnie oczekują odbiorcy. Wyzwaniem są rosnące koszty, brak pracowników czy spadająca opłacalność produkcji. Jednak dalsze zmiany są niezbędne, aby polskie sadownictwo utrzymywało się na wysokim poziomie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *